wtorek, 15 listopada 2016

Niebieska Kartka

Październikowy wiatr strząsnął z ogromnych dębów rosnących przy ścieżce do budynku liceum kolejną porcję liści. Jasnowłosy chłopak poprawił czerwony szalik przewiązany pod szyją i mocniej naciągnął na głowę kaptur od kurtki, do której kieszeni wcisnął dłonie. Przeskoczył nad kałużą w nierównych płytkach chodnika i z uśmiechem pomachał do ciemnowłosego chłopaka palącego papierosa za jednym z drzew. Pchnął ciężkie drzwi od szkoły i od razu zalała go fala ciepła. Westchnął z ulgą i popędził w dół korytarza do szatni. Niedługo powinien pojawić się w szkole Asher, musiał wyglądać odpowiednio! Przyjaźnili się, odkąd pamiętał, wszystko zaczęło się na placu zabaw, gdy spadł z huśtawki, a ciemnowłosy chłopiec bez przedniej jedynki zaoferował mu cukierka owiniętego w kolorowy papierek i poprosił, żeby nie płakał. Od tamtej chwili byli nierozłączni, przyjaźnili się, ale jakoś pod koniec gimnazjum, Keith zdał sobie sprawę z tego, że przyjaciel znaczy dla niego znacznie więcej, niż powinien. Przeczesał dłonią włosy i ruszył na poszukiwania znajomej czupryny.
Cholera, spóźnię się – pomyślał z irytacją Asher. – Keith mnie zabije.
Przyspieszył kroku i wybiegając zza zakrętu, wpadł na kogoś z takim impetem, że wszystko, co miał w rękach, rozsypało się po podłodze. Podręcznik i sterta kartek.
Keith – wykrzyknął Ash i schylił się, żeby pozbierać wszystko, a pomocny jak zawsze blondyn dołączył do niego. Roześmiał się, kręcąc głową i zbierając luźne kartki, które wysypały się z podręcznika od geografii.
Hej, Ash – wymruczał, podając mu papiery i muskając jego dłoń. – Dlaczego zawsze musisz sobie coś zrobić?
Taki najwyraźniej mój urok. – Uśmiechnął się delikatnie. – Kei, skarbie, powiedz, że zrobiłeś zadania z gramatyki, wiesz, jak tego nie znoszę. – Asher spojrzał na niego błagalnie, uśmiechając się nieśmiało.
Serce blondyna zatrzepotało na „skarbie” powiedziane miękkim głosem Ashera. Odetchnął głębiej, przywołując się do porządku.
A trzebabyło coś zrobić na gramatykę? – zapytał z udawanym przerażeniem, przykładając dłoń do ust. Udało mu się wytrzymać całe cztery sekundy, zanim roześmiał się głośno i wstał, ciągnąc za sobą ciemnowłosego chłopaka. – Mam, chodźmy na nasz parapet, tu jest zdecydowanie zbyt tłoczno.
Ich, jak to nazwał Keith, parapet był długi i szeroki, tak, że można było swobodnie na nim usiąść, a i rozciągający się przed nimi widok nie był najgorszy. Z okna było widać park i alejki usłane opadłymi z drzew liśćmi, które tworzyły feerię barw.
Wyciągając zeszyt do ćwiczeń, zobaczył niebieską kartkę wciśniętą między podręcznik i inne rzeczy.
Kto ma niebieski zeszyt. To pewnie Keith, oddam mu ją później, teraz muszę skupić się na gramatyce.
Blondyn podał zeszyt z zadaniem przyjacielowi i usiadł obok, udając, że wpatruje się w widok za oknem. Tak naprawdę obserwował miękkie rysy twarzy Ashera, gdy ten ze zmarszczonymi brwiami przepisywał zadanie.
Hej, robisz coś po szkole? – zapytał, nieświadomie przyciągając kolana do piersi.
Nie, nie mam żadnych szczególnych planów, a... – Asher przerwał nagle, odrywając wzrok od przepisywania zadania. Przyjrzał się uważnie Keithowi. Siedział tak, jakby chronił się przed czymś. Ash zmarszczył brwi. – Kei – powiedział miękko. – Czy wszystko w porządku? Wyglądasz jakoś tak dziwnie – powiedział, zerkając na niego.
Keith zaklął w myślach. Nie chciał dawać przyjacielowi powodów do zmartwień. Wymusił na twarzy w miarę naturalny uśmiech.
Nie, wszystko w porządku. Mamy później sprawdzian, wiesz, z historii i trochę się stresuję. Myślę, że nie uczyłem się wystarczająco... – Odetchnął. – Dlatego możemy gdzieś pójść po lekcjach, odstresować się...
Asher nie bardzo wierzył w zapewnienia przyjaciela, że wszystko jest w porządku. Postanowił sobie jednak, że będzie go uważniej obserwować i wróci do tematu, jeśli zaistnieje taka potrzeba.
Zdecydowanie po sprawdzianie z historii przyda nam się coś na odstresowanie, może jakieś kino? Kiedy byliśmy ostatnio w kinie? No kiedy? – zapytał, celując oskarżycielsko palcem w jego pierś, efekt psuły iskierki rozbawienia tańczące w jego oczach.
Keith roześmiał się, kryjąc tym samym ulgę, że przyjaciel niczego się nie domyślił.
Hm... – Potarł brodę, udając zamyślonego. – Ostatnim razem byliśmy na premierze tego nowego filmu... Kiedy to było... Jakieś trzy miesiące temu? – Bardziej zapytał, niż powiedział. – Ale hej, przecież razem wychodziliśmy! To nie tak, że się unikaliśmy czy coś. – Zabawnym gestem trącił go w ramię.
Dobrze wiesz, że z nikim innym tak dobrze nie ogląda się filmów jak z tobą – powiedział Ash. – No właśnie, właśnie, trzy miesiące temu, to stanowczo zbyt dawno. – Westchnął dramatycznie chłopak.
W tym momencie zadzwonił dzwonek ogłaszający, że czas iść na lekcje.
No chodź, teraz jest ta przeklęta gramatyka, wolę się na nią nie spóźnić, inaczej będę miał kłopoty – powiedział Asher, zeskakując z parapetu i skierował się w stronę klasy.
Jasne, musisz przecież zabłysnąć moim zadaniem! – Keith podążył za nim z uśmiechem. Czeka ich miły wieczór, chociaż w ten sposób mógł mieć Ashera przez chwilę tylko dla siebie.
No pewnie, że tak – powiedział ten, obejmując Keitha ramieniem.

Lekcje były jak zwykle mało interesujące i minęły zaskakująco szybko.
O której po ciebie przyjechać? – zapytał Asher, kiedy wychodzili ze szkoły.
O osiemnastej? – Blondyn podniósł wzrok znad telefonu, w którym przeglądał repertuar kina. – Myślałem nad tym filmem – pokazał mu telefon – ale w tym małym kinie na obrzeżach miasta grają tę nową premierę. Co wolisz zobaczyć? – Spojrzał na niego.
Mhm, opis brzmi zachęcająco – powiedział Ash. – Lubię to kino na obrzeżach. Jest takie klimatyczne. Podrzucić cię do domu? – zapytał, idąc w kierunku swojego samochodu. – Jadę po zakupy do domu, więc będę przejeżdżał obok ciebie.
Jasne, wiesz, że nigdy nie pogardzę darmowym transportem! – Roześmiał się, niemal w podskokach zmierzając do szarego Citroena zaparkowanego pod jednym z drzew. – Ash, znowu masz liście na masce! – krzyknął, zgarniając je rękawem kurtki. – Tyle razy ci powtarzałem, żebyś nie stawał pod drzewami! – Przestępował z nogi na nogę, czekając aż przyjaciel otworzy samochód.
Kei, skarbie, tu zawsze jest miejsce, poza tym to tylko liście. Ależ ty niecierpliwy jesteś. – Otworzył samochód i zajął miejsce kierowcy. – Lepiej mi powiedz, jak idzie ci twój projekt ze sztuki?
Nie pytaj... – westchnął Keith, zjeżdżając po siedzeniu pasażera. – Jest jeszcze trochę czasu, na razie staram się o tym nie myśleć... – Zapiął pasy. – Jak wrócę do domu, zarezerwuję nam bilety na film.
Hej, no nie jest chyba aż tak źle – Asher oderwał na chwilę oczy od drogi i spojrzał na niego badawczo. – A co ty właściwie musisz zrobić w tym projekcie? Może mogę ci jakoś pomóc? – spytał delikatnie.
Muszę zajrzeć w głąb siebie i namalować obraz swojej duszy – parsknął zirytowany. – Kompletnie nie wiem, co zrobić... – Spojrzał w bok. Chciałby namalować Ashera, ale przecież nie mógł się zdradzić. Westchnął, mierzwiąc włosy.
Asher zatrzymał samochód na poboczu, odpiął pas i odwrócił się twarzą do Keitha.
Jest taki smutny i przybity. Nienawidzę tego. Jak mam go pocieszyć, co mu powiedzieć, doradzić, żeby to miało sens – myślał gorączkowo.
A potem go po prostu przytulił, gładząc jego włosy.
Kei, jestem pewien, że sobie świetnie poradzisz. Widziałem już nie jeden twój obraz i wiesz, że są wspaniałe. Podobał mi się absolutnie każdy. Masz talent i nie możesz tego zmarnować. Uwierz w siebie i swoje możliwości. A jeśli nie wiesz, co masz namalować, zrób to, co mówi ci serce. Wiem, wiem, jak to brzmi. – Zaśmiał się, mierzwiąc mu włosy. Odsunął się od niego i wrócił na swoje miejsce, po czym odpalił samochód, by ruszyć w dalszą drogę.
Keith przez chwilę nie mógł złapać oddechu. Zerkał kątem oka na kierowcę, czując, jak palą go policzki. Asher właśnie go przytulił! Mógł uznać to za swój szczęśliwy dzień. Uśmiechnął się lekko i uniósł lekko na siedzeniu.
Dzięki, Ash – powiedział cicho, dotykając jego ręki leżącej na dźwigni zmiany biegów. – Dam z siebie wszystko.
No, i to jest Kei, którego znam. – Asher uśmiechnął się promiennie. Dojechali właśnie pod dom, w którym mieszkał jasnowłosy przyjaciel. – Tylko bądź gotowy trochę wcześniej niż na osiemnastą, dobrze? – Zaśmiał się cicho, spoglądając na swojego zawstydzonego przyjaciela.
Hej, to sugestia, że szykuję się tak długo, jak baba?! – Trącił go łokciem i wyskoczył z samochodu. – Zobaczysz, że będę gotowy przed osiemnastą! – krzyknął jeszcze, zanim zniknął w domu.

Nie wszystko poszło tak, jakby sobie tego życzył. Do osiemnastej zostało piętnaście minut, a Keith wciąż stał przed otwartą szafą z biodrami przepasanymi ręcznikiem i wodą spływającą mu z włosów, zastanawiając się, co ma założyć. Chciał wyglądać ładnie, a jednocześnie nie chciał, żeby Asher pomyślał, że się dla niego wystroił. Odetchnął, przerzucając kolejne ciuchy.
Koszula w ciemnozieloną kratę się nada – pomyślał, rzucając ją na łóżko razem z wieszakiem. Teraz musiał tylko znaleźć jakieś pasujące do niej spodnie i wciągnąć na tyłek jakieś bokserki.

Punktualnie o osiemnastej Asher zadzwonił do drzwi domu swojego przyjaciela. Keith zerknął na zegarek stojący na szafce i brzydko zaklął – jak zwykle się spóźniał. Zbiegł ze schodów, niemal wywracając się na ostatnim stopniu i otworzył drzwi przed gościem.
Zdążyłem! – Wyszczerzył się, dopinając jeszcze guziki koszuli.
Oj, Kei, Kei. Jesteś uroczy, wiesz? – Spojrzał na niego i nie miał czasu zastanawiać się nad tym, co właśnie powiedział. – Chodźmy już, bo się naprawdę spóźnimy – powiedział ciemnowłosy, odwracając się i kierując do samochodu.
Keith zarumienił się i podążył za przyjacielem.
Nie jestem – burknął, kiedy jechali już w stronę kina. – Uroczy – dodał, widząc nierozumiejące spojrzenie Ashera. – Ty jesteś o wiele bardziej. Kiedy się uśmiechasz, tworzą ci się w kącikach oczu delikatne zmarszczki i masz taki cichy łagodny głos. – Uśmiechnął się. – Lubię spędzać z tobą czas.
Ash zamarł, nigdy wcześniej nie słyszał czegoś podobnego z ust blondyna. To było nowe, może odrobinę dziwne, ale bardzo przyjemne.
Dziękuję, Keith – powiedział tym swoim cichym i łagodnym głosem. – Ja też bardzo lubię spędzać z tobą czas. Uwielbiam patrzeć, jak malujesz obraz. Jesteś wtedy taki skupiony, marszczysz brwi, kiedy intensywnie myślisz, a kiedy już wiesz, co będziesz malować, przygryzasz wargi i nie liczy się nic innego, tylko to, co robisz w danej chwili – powiedział chłopak, uśmiechając się lekko. – Hej tam, ziemia do Keitha, jesteśmy na miejscu. – Ciemnowłosy szturchnął go w ramię.
Blondyn strząsnął jego rękę z ramienia.
Tak, wiem, po prostu... zamyśliłem się – mruknął, wysiadając z samochodu, zarumieniony. Asher powiedział mu tyle pięknych słów! Posmutniał, kiedy zdał sobie sprawę, że to było czysto przyjacielskie. Odetchnął, czekając na przyjaciela.
Weszli do kina, w którym było zaskakująco tłoczno.
Dobrze, że zarezerwowałeś te bilety, inaczej nie mielibyśmy szans na obejrzenie filmu o tej porze – mruknął Asher, przeciskając się w stronę kasy biletowej. Objął ochronnie ramieniem Keitha, żeby mu się przypadkiem nie zgubił.
Kiedy kupili bilety, poszli jeszcze po colę i popcorn, bo blondyn chyba by go zabił, gdyby tego zabrakło podczas filmu.

Film był naprawdę dobry. Sądząc po reakcjach Keitha, który czasami się uśmiechał, innym razem wpatrywał się w ekran z niesamowitym skupieniem.
A widziałeś, jak podczas tej sceny wybuchu, wykonał to podwójne salto?! – entuzjazmował się blondyn, ściskając ramię przyjaciela. – Mistrzostwo, a w ogóle nie korzystali z kaskaderów, ponoć film miał zbyt niski budżet, żeby zatrudnić jeszcze akrobatów! – gadał dalej, pochylając się nisko ku drugiemu mężczyźnie, kiedy nagle z boku dobiegło ich głośne:
Pedały!
Asher poczuł, jak jego przyjaciel drgnął mimowolnie, podobnie jak on, nie był przygotowany na tego rodzaju atak. Przycisnął go mocniej do swojego boku. Odwrócił głowę i spojrzał na dwóch chłopaczków z taką pogardą i lodem w szmaragdowych oczach, że tamci poczuli się trochę niepewnie.
Nie odezwał się do nich ani jednym słowem, pociągnął delikatnie Keitha i otworzył mu drzwi do samochodu. Ten wsiadł, tępo wpatrując się przed siebie. Było mu na zmianę zimno i gorąco, a łzy mimowolnie cisnęły się do oczu. Milczał, nie będąc w stanie nawet spojrzeć na Ashera, który zacisnął dłonie na kierownicy i odetchnął głęboko. Muszę się uspokoić, inaczej zrobię Keithowi krzywdę jakimś wypadkiem, a tego nigdy sobie nie wybaczę.
Powoli wyjechał z parkingu i skierował się w stronę najbliższego parku. Zatrzymał samochód i dopiero wtedy spojrzał na przyjaciela. Widok ten spowodował, że coś nieprzyjemnie zacisnęło się w jego piersi. Keith drżał widocznie, był smutny, a oczy miał pełne łez.
Kei, co się dzieje? – zapytał miękko, patrząc na niego z troską. – Jeśli cię przestraszyłem swoim zachowaniem, to przepraszam. Nie chciałem ich prowokować, nie wiadomo, co by zrobili. Martwiłem się o ciebie, nie o siebie. – powiedział łagodnie.
Blondyn pokiwał głową, naciągając wystający spod płaszcza fioletowy sweter na dłonie. Czy było po nim widać to, że jest gejem? Szarpnął mocniej rękaw. Miał ochotę rozpłynąć się na siedzeniu i zniknąć mu z oczu, najlepiej na zawsze. Nigdy nie chciał być dla niego problemem, czy utrapieniem. Zimne spojrzenie, które posłał tamtym chłopakom w kinie, przeszyło go do szpiku kości. Czy na niego też spojrzałby w taki sposób, gdyby wiedział?
Odwieź mnie do domu – powiedział tylko.
Ash nie był głupi. Doskonale wiedział, że Kei coś przed nim ukrywa i teraz był idealny moment, by się tego dowiedzieć. Widział znacznie więcej, niż przyjaciel mógłby przypuszczać. Zauważył jego przestraszone spojrzenie, kiedy patrzył na tamtych chłopaczków.
Czy to możliwe, by Keith był gejem? Niby dlaczego nie, przecież nie musi się z tym afiszować, nie ma przyklejonej etykietki na czole.
Wszystko ułożyło się w całość. Blondyn bał się, że kiedy on się o tym dowie, przestaną być przyjaciółmi.
Odwiozę cię do domu, ale najpierw chciałbym, żebyś odpowiedział mi na jedno pytanie, tylko szczerze. Keith, czy ty jesteś gejem? – zapytał Asher łagodnie, patrząc mu prosto w oczy. Miał nadzieję, że jego wzrok wyraża wsparcie i to, że będzie przy nim niezależnie od wszystkiego.
Jasnowłosy chłopak spojrzał na przyjaciela z przerażeniem. Jak się dowiedział?! Był zbyt oczywisty? Przełknął ślinę i nerwowym gestem przeczesał włosy palcami.
Czy – oblizał usta – przeszkadzałoby ci to? Przyjaźnienie się z gejem? – spytał ostrożnie, modląc się, by Ash nie wyrzucił go z samochodu z krzykiem.
Kei, nie mogłoby mi to przeszkadzać z wielu powodów. Po pierwsze, jesteś moim najlepszym przyjacielem i coś takiego nie może mieć wpływu na naszą przyjaźń, bo to niczego nie zmienia, bo to jesteś ty, chłopak, którego znam od tak dawna, a po drugie... – Asher zawahał się, jednak po chwili kontynuował. – A po drugie, ja. Ja też jestem gejem. Nigdy ci o tym nie mówiłem, bo nie poruszaliśmy tego tematu. Tak więc nie musisz się martwić – powiedział i przytulił go mocno do siebie.
Też jesteś moim najle... – zaczął machinalnie Keith, po czym spojrzał na przyjaciela szeroko otwartymi oczami. – Ty... co? Jesteś gejem? – Roześmiał się. – Przecież miałeś dziewczynę! Jak ona miała... Cecile, czy tam Camille? Naprawdę, nie musisz kłamać, żeby poprawić mi humor.
Camille – mruknął ciemnowłosy. – A czy kiedykolwiek widziałeś, żebym ją całował? I nie, nie mówię o całowaniu w policzek, tylko o prawdziwych pocałunkach, takich, którymi obdarzają się pary – zapytał zaczepnie. – Oczywiście, że nie widziałeś, bo nigdy coś takiego nie miało miejsca. A pamiętasz, jak w szkole Tyler prosił swojego chłopaka o wybaczenie, a Jason dał mu szansę? Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że nie mogę oszukiwać ani siebie, ani tym bardziej innych. Poza tym, dlaczego miałbym kłamać w tak ważnej sprawie? Za bardzo mi na tobie zależy, żeby zrobić coś takiego sobie i w szczególności tobie.
Keith odetchnął.
To... Po prostu nie mogę w to uwierzyć, to wydaje się... takie dziwne. Wyszło tak nagle, a ja... zawsze myślałem, że jesteś hetero. Myślałem, że nie lubisz publicznie okazywać uczuć, dlatego nie obcałowujesz się z Camille. Nigdy bym nie pomyślał, że to może mieć drugie dno. Dosłownie! – Zaśmiał się trochę bardziej rozluźniony.
Wiesz, kiedy byłem z Camille, nigdy nie czułem się w jej towarzystwie do końca swobodnie, nawet całowanie jej w policzek przychodziło mi z trudem. Czułem wtedy jakąś blokadę przed okazywaniem publicznie uczuć, teraz już wiem, że to dlatego, że nie była mężczyzną. Czujesz się już lepiej? – zapytał Asher. – Możemy już wracać?
Tak, czuję się lepiej. Dziękuję, że mi powiedziałeś. – Keithowi wrócił dobry humor. Przez chwilę obserwował krajobraz za samochodowym oknem, po czym z cwanym uśmiechem odwrócił się do przyjaciela. – Podoba ci się ktoś? – Trącił go ramieniem, ucieszony, że mimo wszystko, jego orientacja nie miała wpływu na ich przyjaźń.
Co? Nie, nikt mi się nie podoba. Swoją orientację odkryłem niedawno, więc wiesz – powiedział, zerkając na niego spod rzęs.
To dobrze. – Pokiwał głową, wciąż patrząc na niego zadziornie. – Obędzie się bez rozmowy „jeśli złamiesz mu serce, ja złamię ci kręgosłup”.
Nie mam zamiaru nikomu złamać serca – powiedział Asher zatrzymując się pod domem jasnowłosego przyjaciela. – To co, widzimy się jutro w szkole? Było super, dziękuję, Kei. – Ash uścisnął go lekko.
Ty nie, ale ktoś mógłby złamać tobie. Jesteś zbyt wrażliwy – powiedział, otwierając drzwi samochodu. – Do jutra, pamiętaj, że idziemy dopiero na drugą lekcję, biologia jest odwołana, profesorka chora. – Pomachał mu i po chwili zniknął za drzwiami swojego domu.

Kiedy Asher wrócił do domu, jego rodziców jak zwykle w nim nie zastał. Przyzwyczajony do takiego stanu rzeczy, po zjedzeniu kolacji poszedł do swojego pokoju, by odrobić lekcje. Kiedy wyjął potrzebne zeszyty i podręczniki, z jednego z nich wypadła niebieska kartka. Zapisana była starannym pismem Keitha. Zauważając na niej swoje imię, zaczął ją czytać.

A jak anioł, którym jesteś, by podtrzymać mnie, gdy moje skrzydła zapomną, jak się lata,
S jak szmaragd, odcień Twoich tęczówek, który prześladuje mnie nawet w snach,
H jak humor, który nigdy Cię nie opuszcza, odganiając każdy mój smutek nawet bez Twojej wiedzy,
E jak empatia, która czyni Cię tak wrażliwym, że nie możesz przejść obojętnie wobec żadnej krzywdy,
R jak rumieniec, który nieświadomie wywołujesz na mojej twarzy, gdy tylko się uśmiechasz.
Mógłbym wypisać na każdą literę alfabetu wszystkie twoje cechy, każdą rzecz, jaką w Tobie uwielbiam, każdą emocję, którą były przepełnione Twoje oczy, a to i tak nie oddawałoby tego, jak bardzo Cię kocham.
Jesteś dla mnie wszystkim.

Asher patrzył na kartkę oczami mokrymi od łez. Właściwie sam nie wiedział, dlaczego płacze. Nikt, nigdy nie napisał o nim czegoś tak pięknego. To, że zrobił to jego najlepszy przyjaciel, czyniło to jeszcze ważniejszym.
Keith – wyszeptał, zaciskając palce na kartce. Odłożył ją delikatnie na biurko, żeby przypadkiem jej nie uszkodzić.
Z westchnieniem opadł na łóżko. Co miał zrobić teraz z tą wiedzą? – Keith był dla niego ważny, to było oczywiste. Nigdy nie patrzył na niego inaczej niż jak na przyjaciela, lecz niedawno odkryta i rozbudzona orientacja sprawiła, że zaczął zastanawiać się, jakby to było, gdyby byli razem. Gdyby miał roześmianego blondyna przy sobie, mogliby wtedy wspólnie spędzać każdą wolną chwilę, mógłby wtedy słuchać jego melodyjnego głosu i patrzeć, jak się uśmiecha. To wszystko wzbudziło w nim tylko ciepło.
Muszę zobaczyć, jak zareaguje moje serce jutro na jego widok, a kartka? Na razie mu jej nie oddam – pomyślał Asher, nagle odzyskując spokój duszy.

Keith nie spał za dobrze w nocy, dręczony dziwnymi snami z chłopakami wołającymi za nim „pedał”. Był zmęczony, niewyspany, a niezrozumiały lęk znowu ściskał jego serce. Miał wielką ochotę wrócić do łóżka, wpełznąć pod kołdrę i owinąć się nią niczym zbroją, by uchroniła go przed całym złem tego świata, ale dzielnie czekał na przyjaciela, przecierając oczy. Było zdecydowanie cieplej niż wczoraj, chociaż wciąż smagający wiatr przywiewał ciemne chmury.
Będzie padać – pomyślał Keith, ziewając szeroko i próbując ukryć to ziewnięcie w szaliku.
Asher również nie spał tej nocy zbyt dobrze, tylko że jego w przeciwieństwie do Keitha męczyły sny zupełnie innego rodzaju. Śnił o tym, że leżeli przytuleni na łóżku, rozmawiając, a od czasu do czasu całując się delikatnie.
Wstał zdezorientowany i niewyspany. Zebrał się w sobie, aby się nie spóźnić. Nie chciał, by Kei na niego czekał i marznął. Zaczął odczuwać wobec szarookiego troskę większą niż do tej pory.
Z daleka zauważył skuloną postać stojącą przy drodze. Podkręcił ogrzewanie w samochodzie i przyspieszył, by szybciej zobaczyć przyjaciela.
Gdy tylko blondyn dostrzegł znajomy samochód, praktycznie do niego podbiegł, zdążył już trochę zmarznąć.
H– hej! – wymruczał, powstrzymując szczękanie zębami, kiedy usadowił się wygodnie w ciepłym wnętrzu. – Mogłeś przyjechać trochę później, nie zdążyłem zmarznąć aż tak – rzucił z lekkim wyrzutem w głosie, chociaż na jego wargach gościł uśmiech.
Gdy tylko Asher go zobaczył, przez chwilę nie mógł złapać tchu. Jego serce gwałtownie przyspieszyło, a w brzuchu rozszalało się stado motyli. Musiał się jak najszybciej uspokoić, w przeciwnym razie Keith z pewnością coś zauważy, a on nie był gotowy, by o tym wszystkim rozmawiać. Musiał sobie to wszystko poukładać w głowie i w sercu, chociaż serce już chyba wiedziało czego, a raczej kogo, pragnie.
Hej – powiedział, starając się uśmiechnąć jak najbardziej prawdziwie. – Tym razem się nie spóźniłem, bo przecież mamy powtórzenie z geografii. Zapomniałeś? – zapytał, ciesząc się, że może choć na chwile odwrócić swoje myśli od jasnowłosego przyjaciela.
Jak mógłbym zapomnieć – westchnął zirytowany. – Facet robi te swoje magiczne powtórzenia przed każdym sprawdzianem, na którym jest zupełnie co innego, niż na tym powtórzeniu. – Rzucił rękawiczki, które przed chwilą zdjął na deskę rozdzielczą. – Przepraszam, nie wyspałem się i mogę być dzisiaj trudny. Zresztą, sam wiesz.
Spokojnie, nie denerwuj się tak, wszystko jest w porządku, przecież każdy może mieć gorszy dzień – powiedział łagodnie, jadąc w stronę szkoły.
Wiem. Dzięki, Ash. – Potarł jego ramię. – Mam nadzieję, że u ciebie lepiej? – Przyjrzał mu się uważnie.
Kiedy tylko dłoń Keitha potarła jego ramię, jego ciało przeszył cudowny prąd i niesamowite ciepło.
Tak, u mnie lepiej – wymamrotał, nie patrząc na niego. Po chwili zreflektował się jednak i dodał: – To dziwne, ale ja też się dzisiaj nie wyspałem.
Może ten film tak na nas podziałał. – Zaśmiał się, nie zauważając dziwnego zachowania przyjaciela. – Albo popcorn... Myślisz, że to dobry powód, żeby zerwać się z zajęć? No nie patrz tak na mnie – burknął. – Wiesz, że nie znoszę gościa od geografii.
Kiedy zielonooki pomyślał, że jego przyjaciel chciałby zerwać się z lekcji, przez ułamek sekundy poczuł przypływ paniki. Po chwili jednak uświadomił sobie, że to będzie idealny moment na wspólne spędzenie większej ilości czasu niż zazwyczaj.
Hm, właściwie, czemu nie – powiedział Asher, uśmiechając się promiennie. – Co w takim razie proponujesz?
Jest zimno, więc park odpada... Kawiarnia albo restauracja też, moje kieszonkowe stopniało. Ale moich rodziców nie ma w domu. – Wzruszył ramionami. – Możemy jechać do mnie.
Dobrze, w takim razie wracamy – powiedział, uśmiechając się delikatnie.
Miał wielką nadzieję, że to będzie cudowny dzień.
W sumie mogłem zaproponować to od razu... nie tracilibyśmy czasu na jechanie do szkoły. Ale zrobię nam ciepłej herbaty i obejrzymy coś, hm? – zapytał, zerkając na niego, gdy rozgościli się już w salonie.
A masz tę pyszną herbatę z pomarańczą i cynamonem? – zapytał ciemnowłosy, patrząc na niego z uśmiechem. – Jeśli tak, to ją właśnie poproszę.
Asher obserwował z uwagą, jak Keith porusza się po domu, to było niezwykle fascynujące.
Jeśli ostatnio nie wyżłopałeś całej, to mam – krzyknął z kuchni. Przez chwilę słychać było trzaskanie szafek. – Serio, kiedyś wyślę ci fakturę za zużycie herbaty – marudził – ilekroć tylko kupię nowe opakowanie, ty wyrastasz jakby spod ziemi w mojej kuchni i zostaje mi później tylko kilka smętnych torebek. – Nawet pod groźbą śmierci, nie przyznałby się, że kupował tę herbatę specjalnie dla niego.
Asher roześmiał się głośno.
I kto to mówi, jestem ciekawy, kto mi wypija czekoladę na gorąco i jeszcze żąda największego kubka, jaki tylko mam. – Ash uśmiechał się jeszcze szerzej, jeśli to w ogóle było możliwe.
Keith wychylił się z kuchni, trzymając w dłoniach zielony kubek z krową – ulubiony kubek Ashera. Odmawiał picia w innym.
Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Zresztą, nic mi nie udowodnisz! – Schował się w kuchni, by zalać herbatę.
Ciemnowłosy chłopak wstał z kanapy, na której siedział i podszedł do otwartych drzwi kuchni. Poczekał, aż Keith zaleje herbatę, potem stanął za jego plecami i objął go ramionami, szepcząc do jego ucha:
Jesteś naprawdę uroczy, wiesz? – Odsunął się powoli, nie chcąc zrobić nic głupiego, a z drugiej strony nie chciał się z niczym zdradzić.
Szarooki chłopak przełknął głośno ślinę. Drżącymi dłońmi odstawił czajnik na blat i położył je na nim, szukając w nim oparcia. Odetchnął kilka razy, zanim się odezwał.
Uhm... dzięki? Chyba... – Unikał patrzenia na niego, świadom, że jego twarz na pewno ma kolor dorodnego pomidora. – Twoja herbata.
Ash pomyślał, że Kei wygląda teraz ślicznie z tymi rumieńcami na policzkach, jednak nie chciał już go bardziej zawstydzać, dlatego wziął obie herbaty i skierował się do salonu.
No to co oglądamy? – zapytał spokojnie, sadowiąc się wygodnie na miękkiej kanapie.
Możesz coś wybrać – powiedział, kiedy był już pewny, że jego głos nie zadrży. Dał sobie trochę więcej czasu, idąc do pokoju po koc i dopiero wtedy wrócił do salonu. Zajął drugi koniec kanapy i rozłożył między nimi ciepły pled.
Zauważając, że jego przyjaciel usiadł na drugim końcu kanapy, Ash ostrożnie przysunął się bliżej niego, ale tak, by blondyn nie czuł się niekomfortowo. Wziął do ręki pilot i zaczął przeskakiwać kanały w poszukiwaniu czegoś interesującego do obejrzenia. Już po chwili zobaczył, że nadawany jest jeden z ostatnio popularnych seriali.
Mam, ostatnio wspominałeś o tym serialu – powiedział i skupił się na tym, co działo się na ekranie.
Keith uśmiechnął się. Pamiętał! Mimowolnie przysunął się do przyjaciela w poszukiwaniu większej ilości ciepła. Było mu zimno, chociaż świadomość, że Asher zwracał uwagę na to, co mówił, rozpalała go od środka. Upił łyk ciepłej herbaty i skierował wzrok na telewizor, udając, że śledzi akcję serialu, a tak naprawdę wpatrywał się w miękkie rysy chłopaka obok. Z kolei ciemnowłosy chłopak nieświadomy na sobie wzroku przyjaciela, zamiast oglądać serial, zaczął rozmyślać o tym, jakby to było wspaniale móc trzymać tego uroczego chłopaka w ramionach. Instynktownie przysunął się jeszcze bliżej, jego rysy twarzy złagodniały jeszcze bardziej, oczy miał lekko przymknięte, na ustach błąkał się delikatny, rozmarzony uśmiech. Keith, otumaniony łagodnym widokiem Asha, nieśmiało sięgnął do jego czupryny i odsunął kilka zbłąkanych, ciemnych pasm spadających mu na oczy. Kiedy nie napotkał żadnego sprzeciwu, przeczesał kosmyki po raz drugi. I kolejny. I kolejny... Czując dłoń Keitha na swojej głowie, Ash odprężył się jeszcze bardziej, zatracając się w świecie marzeń. Przyjaciel wciąż gładził jego włosy, samemu powoli zatapiając się w półsen.
Jesteś dla mnie wszystkim... – wyszeptał.
Słowa Keitha od razu zbudziły Asha z letargu, ze wszystkich sił starał się utrzymać swoje ciało w ryzach. Co innego było przeczytać wiersz, a co innego usłyszeć to bezpośrednio od osoby, która cię kocha. Serce zielonookiego chłopaka przyspieszyło gwałtownie, a w całym ciele poczuł ciepło i szczęście.
Po dłuższej chwili, kiedy w tle było słychać tylko tykanie zegara oraz dźwięki płynące z telewizora, Asher powoli otworzył oczy i ostrożnie spojrzał na Keitha. Jego przyjaciel wyglądał teraz tak słodko, leżał zwinięty przy jego boku, uśmiechając się delikatnie.
Ash wziął w dłonie kubek z herbatą i zaczął delektować się jej cudownym smakiem. Wiedział, że jeszcze chwila i zrobiłby coś głupiego, a tego za wszelką cenę chciał uniknąć. Nie chciał przestraszyć szarookiego, bo wtedy wszystko by się popsuło.
Keith powoli przysypiał, zwinięty przy boku przyjaciela. Sięgnięcie po kubek przez Asha trochę go wybudziło. Spojrzał na niego i uśmiechnął się.
I jak podoba ci się ten serial?
W porządku, jest całkiem dobry – powiedział, tak naprawdę nie wiedząc, co do tej pory działo się na ekranie. – Jesteś naprawdę zmęczony. – Ash delikatnie pogładził go po włosach. – Może pojadę do domu, a ty odpoczniesz? – zapytał, choć wcale tak naprawdę nie chciał nigdzie wychodzić.
Zostań! – Keith złapał go za ramię. – Też nie spałeś za dobrze w nocy, może po prostu się położymy?
Mhm, dobrze – wymruczał niewyraźnie Ash. Wyciszył dźwięk telewizora, po czym położył się na kanapie, przyciągając mniejszego chłopaka do siebie. Objął go ciasno ramionami, nie przejmując się już niczym i zamknął oczy, pogrążając się w spokojnym śnie.
Keith zamarł zaskoczony, ale po chwili rozluźnił się i poprawił koc, którym byli przykryci. Śledził wygładzone przez sen rysy twarzy Asha, aż w końcu jego spokojny oddech ukołysał go do snu.

Zielonookiego wyrwał ze snu głośny dzwonek jego telefonu. Wyplątał się delikatnie z otaczającego go ciała przyjaciela. Wstał i wyszedł do kuchni, zamykając za sobą drzwi.
Halo – powiedział zirytowany.
Asher, kochanie, wiem, że kończysz dzisiaj wcześniej lekcje, wracaj szybko do domu. – Dziwne, jego matka dzwoniła do niego w trakcie lekcji niezmiernie rzadko.
Co się stało? – zapytał zaniepokojony.
Ciocia Amelia poczuła się źle, prawdopodobnie to stan przedzawałowy, jedziemy do niej, dlatego chcę, żebyś wrócił, to dam ci pieniądze...
Mamo, a nie możesz ich zostawić w domu? Nie jestem małym dzieckiem – warknął.
Asher! – Ostrzegawczy ton jego matki nie wróżył niczego dobrego.
Dobra, dobra, już jadę – powiedział zrezygnowany. Rozłączył się i wrócił do salonu, gdzie jego uroczy przyjaciel przytulał się do poduszki, na której wcześniej leżał. – Kei, skarbie – wyszeptał łagodnie, trącając jego ramię – obudź się, niestety muszę wracać do domu.
Mmm? – spytał rozespanym głosem Keith. Nie chciał się budzić, miał taki piękny sen z nim leżącym na kanapie w objęciach Ashera.
Przed chwilą dzwoniła do mnie mama, żebym wracał do domu. Ciotka Amelia jest w szpitalu, to prawdopodobnie stan przedzawałowy, mama chce zostawić mi pieniądze i takie tam. Wiem, wiem, też jej powiedziałem, że może to zostawić i jechać, ale uparła się, że chce mnie zobaczyć. Dobrze, że nie jadę z nimi, wie, jak bardzo nie lubię ciotki Amelii.
Rozumiem... – Keith westchnął. – Zobaczymy się jutro w szkole, hm? – Posłał mu uśmiech, a potem zachichotał. – Taak... twoja ulubiona ciotka... Pamiętam, jak kiedyś zamieniłeś jej pastę do zębów na krem do depilacji.
Och – zaśmiał się Ash. – To były czasy. – Jasne, że zobaczymy się jutro w szkole, jak to dobrze, że jutro już piątek. – Ciemnowłosy pochylił się nad przyjacielem i pocałował go delikatnie w policzek. Nie mógł powstrzymać się przed tym gestem, tym bardziej, że Kei próbował to ukryć, ale Ash od razu zauważył, jak bardzo był rozczarowany tym, że musi już wyjść. – Do jutra, Kei – powiedział cicho, po chwili kierując się w stronę wyjścia.
Do jutra! – Pomachał mu z uśmiechem, kryjąc rozczarowanie. Liczył, że spędzą razem więcej czasu, ale oczywiście rozumiał, że Asher miał też obowiązki wobec rodziny i musiał wracać do domu. Jego rodziców nie było, na lekcje nie miał zamiaru wracać, więc postanowił odespać noc. Wyłączył telewizor, owinął się ciaśniej kocem i z ziewnięciem, ponownie zapadł w sen.

Kiedy tylko Ash wrócił do domu, zobaczył, że wszystko, co przekazała mu mama, nie było jego zdaniem na tyle istotne, by nie mogła tego napisać na kartce, no ale cóż. Nie lubił ciotki Amelii, ale nie życzył jej źle, dlatego wspaniałomyślnie poprosił mamę, by ją od niego pozdrowiła. Zasadniczym plusem tej sytuacji było to, że rodziców nie będzie co najmniej kilka dni, a może i więcej. To będzie idealny czas, by zrekompensować Keithowi dzisiejsze rozczarowanie. Spędzą dużo czasu w swoim towarzystwie. Uśmiechnął się szeroko na samą myśl.
Keith obudził się kilka godzin później. Instynktownie szukał ciepłego ciała Ashera obok, po czym otworzył oczy i zaklął pod nosem. Owinął się kocem i powędrował do kuchni. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz, kiedy jego stopy zetknęły się z chłodnymi płytkami. Pijąc szklankę wody, omal jej nie upuścił, zdając sobie z czegoś sprawę. Asher... dał mu buziaka w policzek? Chyba sobie tego nie wymyślił? Przyłożył dłoń do ust, czując, jak coś ciepłego rozlewa się w jego wnętrzu. Chyba pokochał Asha jeszcze mocniej, o ile było to w ogóle możliwe.
W głowie Ashera zrodził się jego zdaniem bardzo dobry plan. Miał zamiar zaprosić Keitha na cały weekend do siebie. Wiedział, że jego mama uwielbia jego przyjaciela, dlatego był pewien, że nie miałaby nic przeciw temu. Rodzice zostawili mu całkiem sporo pieniędzy, dlatego nie martwił się o ewentualne wydatki, w razie czego miał do dyspozycji jeszcze kartę, używał jej jednak w krytycznych sytuacjach, by nie nadwyrężać zaufania rodziców. Nie zastanawiając się dłużej, wziął z szafki telefon i wybrał numer do szarookiego, po chwili usłyszał jego cudownie melodyjny głos.
Hej, już się za mną stęskniłeś? – wymruczał do słuchawki. Mimo że poczuł stado motyli w żołądku, był ciekaw, po co dzwonił, w końcu widzieli się całkiem niedawno. Czyżby coś się stało? – Asher? – zapytał trochę zmartwionym tonem.
Hej, spokojnie nic się nie stało. Dzwonię, żeby zapytać, czy masz ochotę spędzić ze mną cały weekend. Mamy kilka filmów do obejrzenia, możemy pograć, pogadać, podejrzewam, że pomysłów nam nie zabraknie. Pytam, bo nie wiem, czy nie masz jakichś planów, no i pewnie będziesz musiał pogadać z rodzicami, a przynajmniej poinformować ich o swoich planach.
Oh. – Keith usiadł na krześle przy kuchennym blacie. Zerknął na zegar wiszący obok okapu. – Moi rodzice będą za godzinę. Pogadam z nimi i dam ci znać, ok? – spytał. – Jak twoja ciotka? – kontynuował, gdy usłyszał potwierdzenie.
Mama niedawno dzwoniła i mówiła, że to jednak nie był stan przedzawałowy, ale coś tam jednak z sercem ciotka ma i zostaje na szczegółowe badania w szpitalu, wobec czego, jak to powiedziała mama, zostaną dłużej, żeby się nią zaopiekować. A ty, lepiej się już czujesz, odpocząłeś? – zapytał głosem pełnym troski.
Tak, czuję się już lepiej, właśnie wstałem. Zrobię sobie coś do jedzenia i spadam robić lekcje. Ty też powinieneś, geografia, pamiętasz? Magiczny sprawdzian z pytaniami z kosmosu – westchnął. – To będzie ciężka przeprawa...
Porozmawiali jeszcze chwilę, a potem Keith się rozłączył i każdy z nich wrócił do swoich zajęć. Co prawda nie robił nic konkretnego, czekając, aż jego rodzice wrócą i będzie mógł ich zapytać o weekend u przyjaciela. Na szczęście jego mama, choć zaskoczona, zgodziła się z łatwością. I nawet lekkie kłamstwo o nauczeniu się na sprawdzian z geografii nie mogło popsuć jego dobrego humoru.
Asher oczywiście, jak to miał w zwyczaju, naukę zostawił sobie na koniec dnia. Wcześniej pojechał na zakupy, żeby porządnie zaopatrzyć się na weekend, tym bardziej, że miał zamiar coś ugotować. Jednak częsta nieobecność w domu jego rodziców na coś się przydała, musiał nauczyć się radzić sobie w kuchni. Ucieszyła go wiadomość od Keitha, w której informował go, że jego rodzice zgodzili się, by spędził u niego weekend. Potem zaczął odrabiać lekcje i uczyć się na ten nieszczęsny sprawdzian z geografii.
Keith uczył się do późna w nocy, ale mógł sobie na to pozwolić ze względu na drzemkę w ciągu dnia. Kiedy w końcu zamykał podręcznik z przeświadczeniem, że jest nauczony, na zewnątrz było już szarawo. Zdrzemnął się jeszcze chwilę, która nieco się przedłużyła, przez co tuż przed samym wyjściem, w pośpiechu pakował torbę na weekend.
Wpadł do szkoły zdyszany, kilka minut przed dzwonkiem na pierwszą lekcję. Spotkali się dosłownie chwilę przed zajęciami pod klasą od geografii.
Tym razem ich nauczycielowi chyba znudziło się dawanie materiału, którego nie omawiali, bo test nie dość, że był naprawdę prosty, to jeszcze o dziwo dotyczył materiału, który niedawno przerabiali.
Keith wyszedł z sali ucieszony, z nosem w podręczniku, sprawdzając jeszcze odpowiedzi, których nie był pewien.
Jak ci poszło? – spytał z uśmiechem przyjaciela. – W ogóle, mogę zostawić torbę u ciebie w samochodzie? Nie bardzo chce mi się ją taszczyć po szkole.
Wiesz, zaskakująco dobrze, dwa razy czytałem test, zanim zacząłem zaznaczać odpowiedzi. – Zaśmiał się Ash. – Jasne, chodź, zanieśmy to teraz – powiedział, kierując się w stronę wyjścia, a przyjaciel podążył za nim, wciąż opowiadając o teście.

Reszta lekcji minęła już bez ekscesów i zanim się obejrzeli, wchodzili do domu Ashera.
Rozgość się w pokoju gościnnym. Kei, co chcesz na obiad? Mogę zrobić spaghetti, zapiekankę albo coś jeszcze innego.
Keith rozłożył się na miękkiej kanapie przyjaciela i porządnie przeciągnął, zanim w ogóle odpowiedział.
Zapiekanka brzmi dobrze, spaghetti też. Więc w sumie może być pizza. – Zaśmiał się. – Serio Ash, cokolwiek zrobisz, będzie dobre.
Dobra, będzie spaghetti, robi się je najszybciej – powiedział ciemnowłosy, zabierając się do pracy.
Zjedli w komfortowej ciszy, dopiero po obiedzie Ash się odezwał się.
Keith, mam jeszcze deser, zrobiłem ciasto czekoladowe. – Po chwili postawił talerzyki z ciastem, dla siebie zrobił herbatę, dla przyjaciela, rzecz jasna, czekoladę na gorąco. Keith aż westchnął.
O rany, rozpieszczasz mnie! – Zatopił palec w ciemnym kremie i uniósł go do ust, by go oblizać. – Pyszne! – Po chwili kontemplacji ciasta, rozejrzał się po kuchni i zwrócił do gospodarza:
Weź ciasto na górę, obejrzymy coś u ciebie, masz te fajne wygodne poduchy.
Lubię gotować komuś, kto to docenia. – Zielonooki postawił ciasto i napoje na tacy, po czym skierowali się razem do jego pokoju.

Wieczór spędzili na opychaniu się ciastem, którego okruszki posypały się na szary koc na łóżku Asha i oglądaniu zaległych odcinków seriali.
Ash z przyjemnością obserwował skupioną twarz swojego przyjaciela, który co jakiś czas marszczył brwi w skupieniu lub przygryzał wagi. W pewnej chwili złapał się na myśleniu o całowaniu tych pełnych ust. Jego ciało znowu wypełniło znajome ciepło, a myśli wciąż dryfowały wokół Keitha.
Co jakiś czas wymieniali się jedynie komentarzami do oglądanego serialu, ale nie przeszkadzała im cisza. Znali się od tak dawna, że wystarczała im sama świadomość, że ten drugi jest obok. Kiedy ściemniło się na tyle, że musieliby zapalić światło, aby widzieć, co jest metr od nich, zdecydowali, że przyszykują się do snu, a potem zagrają w nową grę, o której wciąż opowiadał Asher.
Weź pierwszy prysznic – powiedział, zaglądając do szafy w poszukiwaniu rzeczy, w których mógłby pójść spać.
Keith pokiwał głową i schylił się do swojej torby, by znaleźć coś na przebranie się. Przetrząsnął wszystkie kieszonki, ale okazało się, że przez pośpiech nie zapakował żadnych czystych bokserek. Pozostało mu jedynie poprosić Ashera o pożyczenie jakichś. Wrócił do pokoju i już otwierał usta, gdy jego wzrok spoczął na przyjacielu bez koszulki. Natychmiast zrobiło mu się gorąco. Przełknął ciężko ślinę, śledząc głodnym wzrokiem idealne krzywizny jego ciała.
Ash, czując na sobie wzrok przyjaciela, odwrócił się niespiesznie, po czym spojrzał mu prosto w oczy. Kei wyglądał cudownie, miał zarumienione policzki, a w jego oczach było tak wiele emocji, że Ashowi zakręciło się w głowie z wrażenia.
Coś się stało? Czegoś potrzebujesz? – zapytał drżącym głosem.
Kei dopiero teraz otrząsnął się z amoku.
Ja... – Spojrzał wciąż nieco nieprzytomnym wzrokiem na przyjaciela. Cholera. Asher patrzył wprost na niego. Wiedział. Musiał wiedzieć. Nie był w stanie wykrztusić z siebie słowa, a twardniejący członek mu w tym nie pomagał. Natychmiast odwrócił się na pięcie i wrócił do pokoju.
Ciemnowłosy otrząsnął się z przyjemnego stanu, ale kiedy spojrzał przed siebie, zobaczył, że jest w pokoju sam. Szybko założył koszulkę i poszedł do pokoju gościnnego. Nie chciał naruszać prywatności przyjaciela, dlatego zanim wszedł, zapukał do drzwi.
Keith podniósł głowę i przez chwilę tępo wpatrywał się w drzwi.
...Tak? – spytał w końcu.
Ash ostrożnie uchylił drzwi i wsunął się do środka.
Kei, czy wszystko w porządku? Coś ode mnie chciałeś? – zapytał. Nie mógł się zdradzić ze swoimi uczuciami, nie w takim momencie.
Uhm... Wszystko o– ok. – Przeklął w duchu drżenie swojego głosu. – Już niczego nie potrzebuję. – Nie patrzył na Ashera, nie był w stanie na niego spojrzeć. Modlił się, by jego erekcja opadła.
Jego przyjaciel był spięty, nie patrzył na niego, a to już samo w sobie było zaskakujące.
Asher podszedł do niego i obrócił go w swoją stronę. Najpierw przyjrzał się uważnie jego twarzy, na której było widać głębokie rumieńce, podążył spojrzeniem w dół i zrozumiał, w czym tkwił problem. Jego przyjaciel był ewidentnie podniecony, wypukłość, która odznaczała się w jego spodniach, sprawiła, że i jemu zrobiło się gorąco. Zapanował jednak nad swoim ciałem, a przynajmniej bardzo się starał, po chwili odezwał się łagodnie:
Chyba musimy porozmawiać, chodź – powiedział, chwytając go za nadgarstek i prowadząc do swojego pokoju. Tam usadził go na łóżku i popatrzył na niego wyczekująco.
Keith przez kilka minut siedział ze spuszczoną głową, nie odzywając się. Kiedy cisza się przeciągała, a on nie mógł jej już znieść, odezwał się:
O czym chciałeś rozmawiać? – Jedynym plusem tej sytuacji był fakt, że ze stresu jego penis opadł.
Ash na tyle dobrze znał swojego przyjaciela, że był w stanie rozpoznać, co dokładnie się dzieje. Wiedział, że Keith przestraszył się swoich uczuć i emocji, tego, że gdy on się o tym dowie, ich przyjaźń się skończy.
Przysunął się do niego ostrożnie i otoczył go ramionami, a po chwili zaczął mówić:
To będzie najtrudniejsza rozmowa w moim życiu, wiesz? Wydarzyło się zbyt wiele, żebym był w stanie powstrzymać to wszystko, siebie... Pamiętasz, kiedy prawie spóźniłem się do szkoły, a potem wpadłem na ciebie, rozsypując zarówno twoje jak i moje rzeczy? Wśród kartek, które tam były, znalazłem niebieską.
Oczy Keitha rozszerzyły się zarówno w szoku, jak i szybko rosnącym przerażeniu.
Ty... przeczytałeś wiersz? – pisnął niemęsko, próbując wstać, jednak ramiona Ashera skutecznie zatrzymały go w miejscu. Bezskutecznie szarpnął ramionami. – Jak mogłeś?! – spytał z wyrzutem. – Nie miałeś prawa, ty...
Nie dokończył, bo w tym momencie wargi Asha przycisnęły się do ust niższego chłopaka. Pocałunek na początku inicjował wyłącznie Asher, ale kiedy polizał jego wargi, Keith uchylił usta (prawdopodobnie by coś powiedzieć), a zielonooki skrzętnie to wykorzystał, wsuwając język do środka i pieszcząc wnętrze jego ust.
Kiedy w końcu się od siebie odsunęli, zdyszani, zarumienieni, to Keith zainicjował kolejny pocałunek. A potem następny... I jeszcze następny...
Kocham cię, Keith, jesteś dla mnie wszystkim – powiedział Ash, patrząc na niego z miłością.
Ja ciebie też, Ash, ja ciebie też – odpowiedział Keith, pociągając go za sobą na łóżko.
Bo czasami przyjaźń kończy się bez wiedzy i woli przyjaciół. Ale kiedy przeradza się w głęboką miłość, żaden z nich nie narzeka, że ją ma.


koniec.

10 komentarzy:

  1. Fajne, mam nadzieję, że to dobry początek i czekam na więcej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Safira Luna Blacke,
      Bardzo dziękujemy za miłe słowa i zapraszamy do czytania kolejnych opowiadań na naszym blogu.
      Pozdrawiamy

      Usuń
  2. Opowiadanie bardzo ciekawe. Spodobało mi się strasznie no i cóż. Z początku wynika, że będzie wszystko okej między chłopakami a jednak życzę im szczęścia i tego aby nigdy się nie poddawali.

    Życzę wam dużo weny :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Lilaj,
      Cieszymy się bardzo, że spodobało Ci się nasze opowiadanie, serdecznie zapraszamy na kolejne.
      Pozdrawiamy.

      Usuń
  3. Bardzo mi sie podobało opowiadanie mi ło sie go czytało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć P-ineska ,
      Dziękujemy bardzo za ciepłe słowa, zapraszamy na kolejne opowiadania i mamy nadzieję, że i one przypadną Ci do gustu.
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
  4. Moja reakcja na koniec : Ooooohh! <3 cudne opo! czekam na więcej ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Alex Shinigami,
      Bardzo się cieszymy, że opowiadanie tak bardzo Ci się spodobało. Mamy nadzieję, że kolejne również przypadną Ci do gustu. Dziękujemy za miłe słowa.
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
  5. Hej :)
    A mi się tak średnio spodobało, ponieważ nie lubię, kiedy wszystko tak ładnie układa się po myśli bohaterów. To tylko mój gust. 'Niebieska Kartka' jest napisana w bardzo przystępny i przyjemny sposób i jeśli inne opowiadania też takie będą to zapewne zyskasz grono czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Pina Colada,
      Zdajemy sobie sprawę z tego, że to co piszemy nie każdemu się spodoba. Dziękujemy za szczerą opinię i mamy nadzieję, że może w przyszłości któreś z opowiadań jednak Ci się spodoba.
      Pozdrawiamy :)

      Usuń

komentarze karmią wenę ;) dziękujemy za każde napisane słowo! ;3